Wyjazd do domu bardzo się udał! Wspaniale było móc pobyć z rodzicami: porozmawiać, powspominać, pożartować, a nawet się przytulić i popłakać. Cieszyłam się nim jak dziecko (tym wyjazdem), ponieważ dziadkowie nie widzieli wnuka od kwietnia. A teraz to pewnie znów zobaczą go dopiero w grudniu.
Niestety z maluszkiem jest to "brutalna" odległość. Przynajmniej dla nas-nie możliwa do częstego pokonywania... Ale jak Karolek będzie starszy to sam wsiądzie w pociąg i pomknie przez Polskę.
-Nie martwcie się Babciu i Dziadziu-będziemy pielęgnować kontakty!
Pamiętajcie, że Was kochamy-nawet na odległość-zawsze!
Mam teraz sporo u Was do nadrabiania... Tyle wspaniałości dzieje się do okoła. Tworzycie, zwiedzacie i... dzielicie się dobrem.!
Dziękuję Wam za wszystkie odwiedziny oraz, za pozostawione komentarze. Z Wami jeszcze radośniej płynie czas... POZDRAWIAM CAŁYM SERCEM!!!
Maksio też dziękuje za odwiedziny ;) Pozdrawiamy...
OdpowiedzUsuńFajnie, ze jestes spowrotem. Brakowalo mi Twoich wspanialych komentarzy. Twoj Karolek jest slodziutki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiataj, czuje sie brak dobrych duszyczek.
OdpowiedzUsuńSlodki maluszek, taki do wysciskania!
Cudne dziecko. Fajnie,że odwiedziny się udały. Dziękuję za odwiedziny mojego bloga i proszę o adres na mojego maila do zabawy "Podaj dalej" Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńJaneczko... już wysłałam...
OdpowiedzUsuń(A może lepiej odpiszę u Ciebie...?).
Kochanego masz synka, ja się wcale dziadkom nie dziwię że tęsknią;)
OdpowiedzUsuńWysłałam mail z adresem;)
OdpowiedzUsuńAle Słodziaczek rośnie! Marlenko, cieszmy się, że mamy internet... dziadkowie Samka przynajmniej młodego przez kamerkę czasem obserwują :)
OdpowiedzUsuń